Po wielkim i niekwestionowanym sukcesie płyty „BOSA”, po półtorarocznej przerwie, wypełnionej koncertami, fani twórczości Anny Marii Jopek doczekali się kolejnej pozycji w Jej dyskografii. Królowa nastroju i refleksji po raz kolejny udowadnia swój niebywały kunszt wokalny. Mówi Anna Maria: "Nienasycenie" to rzecz jasna tytuł zapożyczony od Witkacego, choć bez bezpośrednich nawiązań do jego twórczości. Chodziło mi raczej o nieudaną, jak zawsze, próbę zmieszczenia w tej muzyce wszystkich fascynacji, pasji, kolorów, tematów. To oczywista niemożliwość już w samym założeniu. "Nienasycenie" jest zbiorem piosenek. Mieliśmy nawet tytuł roboczy płyty: "Jedenaście Piosenek", ale był za bliski ostatniego Cohena. Piosenki nagraliśmy tak, żebym miała przy tym jak najwięcej przyjemności, a ja szybko się nudzę. Stąd inny pomysł właściwie na każdą z nich. Organy Hammonda, wiolonczele, elektronika, saksofon sopranowy, gitary klasyczne, swingowe granie, chóry, sopran operowy, dużo frajdy. Ta płyta ma tylko jedno zadanie: sprawić mi radość. Będę szczęśliwa, jeśli moi słuchacze polubią to, co robię, ale na tym etapie nie mam już na to wpływu.